Jeszcze trochę o koralikach...

Tym razem ośmiornica! Jest trochę pozszywana i ma przetarte oczka, ale to znak, że jest noszona przy kluczach z miłością, a właścicielka zajmuje się nią ze szczególną dbałością :)



 Może niektórych już nudzić temat koralikowych zwierzątek, ale obiecuję, że to ostatni taki post w najbliższym czasie.

Ośmiornica jest według mnie dosyć oryginalnym projektem. Zwłaszcza jej dwukolorowe macki robią wrażenie. Dodatkowo trafiłam na koraliki, które nie są jednokolorowe, ale mienią się różnymi odcieniami, co daje dosyć ciekawy efekt. Same macki nie były zbyt trudne do zrobienia. Bardziej męczyłam się chyba przy pająku dla taty, którego publikowałam jakiś czas temu. Na głowie ośmiornicy znajduje się pentelka, dzięki której można ją przyczepić do kluczy. Pełnienie funkcji breloczka to właściwie główna cecha koralikowych zwierzątek. Właśnie przez obciążenie, jakiemu ośmiornica była poddawana, troszkę się rozciągnęła. Wpływ na to mogła mieć także za cienka żyłka, co podaję ku przestrodze potomnych. Jak widać na zdjęciu, moja mama - bo to dla niej ośmiornica została zrobiona - wzmocniła macki za pomocą gumki. Pewnie najlepszym rozwiązaniem byłoby wzmocnienie tych miejsc drucikiem jeszcze na etapie robienia zwierzątka. Z pewnością konstrukcja byłaby wtedy bardziej trwała i odporna na grawitację.

Ciekawe, czy uda jej się wejść?

Inne zastosowanie ośmiornicy - przecież nie musi być wyłącznie breloczkiem, prawda?

Tu jako mily dodatek do romantycznej kolacji - nie koniecznie w roli dania głównego

Czyż nie jest urocza? Z racji tego, że więcej zwierzątek już nie mam, namawiam Was do spróbowania zrobienia jakiegoś samemu. Jest przy tym trochę roboty, ale efekt końcowy wwszystko wynagradza!

Tymczasem pozdrawiam!
Asia