Wzięło mnie dzisiaj na biżuteryjne wspominki. Pokażę Wam
moje pierwsze dzieło – kolczyki z czerwonych okrągłych koralików zakończone
jasnymi serduszkami.
Jak właściwie zaczęła się moja przygoda z hand-made?
Szczerze powiedziawszy sama nie pamiętam. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć,
dlaczego spróbowałam samodzielnie zrobić kolczyki. Na myśl przychodzą mi tylko
dwa powody – albo zafascynowała mnie czyjaś praca i też zapragnęłam zrobić coś
swojego, albo po prostu potrzebowałam czerwonych kolczyków na już i teraz.
W każdym razie wyszukałam w czeluściach pudełek, w których były przedmioty z etykietką „może się jeszcze przydadzą” czerwone koraliki ( a może to była jakaś bransoletka, którą postanowiłam poświęcić na rzecz nowego tworu?). Przy okazji znalazły się dwa przezroczyste serduszka, stanowiące, jak mi się wtedy wydawało, idealne wykończenie. Kolczyki powstały jakieś 6 – 7 lat temu. Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, że istnieją ogólnodostępne elementy do tworzenia biżuterii. Przez myśl mi nie przeszło, że można kupić szpilkę, czy chociażby bigle. Poza tym, w mojej małej mieścinie nie było możliwości zakupu tego typu akcesoriów, z resztą do tej pory tak jest ( nad czym szalenie ubolewam). W związku z tym musiałam wysilić nieco szare komórki i znaleźć sposób na połączenie koralików. Na szczęście trafiła mi się para nienoszonych od dawna innych kolczyków, więc chociaż sprawa bigli była prosta – taki mały recykling. Tak więc przeszukawszy dokładnie taty szufladę z narzędziami, natrafiłam na cienki i miękki drucik w osłonce z tworzywa. Jako, że był na tyle cienki, że mieścił się w otworach w koralikach, wybór został dokonany.
W każdym razie wyszukałam w czeluściach pudełek, w których były przedmioty z etykietką „może się jeszcze przydadzą” czerwone koraliki ( a może to była jakaś bransoletka, którą postanowiłam poświęcić na rzecz nowego tworu?). Przy okazji znalazły się dwa przezroczyste serduszka, stanowiące, jak mi się wtedy wydawało, idealne wykończenie. Kolczyki powstały jakieś 6 – 7 lat temu. Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, że istnieją ogólnodostępne elementy do tworzenia biżuterii. Przez myśl mi nie przeszło, że można kupić szpilkę, czy chociażby bigle. Poza tym, w mojej małej mieścinie nie było możliwości zakupu tego typu akcesoriów, z resztą do tej pory tak jest ( nad czym szalenie ubolewam). W związku z tym musiałam wysilić nieco szare komórki i znaleźć sposób na połączenie koralików. Na szczęście trafiła mi się para nienoszonych od dawna innych kolczyków, więc chociaż sprawa bigli była prosta – taki mały recykling. Tak więc przeszukawszy dokładnie taty szufladę z narzędziami, natrafiłam na cienki i miękki drucik w osłonce z tworzywa. Jako, że był na tyle cienki, że mieścił się w otworach w koralikach, wybór został dokonany.
Jak można zauważyć na zdjęciach, wykonanie jest dalekie od
dobrego jakościowo. Po przewleczeniu drucika przez otwory, nadmiar w górnej
części został nieudolnie okręcony wokół osi. Do tej plątaniny zostały przymocowane
bigle. W dolnej części, w związku z tym, że drucik w otulinie nie mieścił się w
otworze, została ona przycięta. Końcówka drucika, została wygięta na zewnątrz,
tworząc nieestetyczne wykończenie.
Patrząc z perspektywy czasu, zdaję sobie sprawę, że nie jest
to zachwycający wyrób. Mimo tego, to były moje pierwsze kolczyki i byłam z nich
straaaasznie dumna. Z miesiąca na miesiąc zaczęłam jednak coraz bardziej
zgłębiać tajniki wykonywania biżuterii, dostałam na urodziny pierwszy mały
zestaw z półfabrykatami i przeróżnymi koralikami, zakupiłam pierwsze szczypce.
Wyciągam lekcje z każdej pracy, starając się dbać o każdy detal.
Całusy , Natalia ;*
No comments:
Post a Comment
Dziękuję za każdy komentarz! Staram się odpowiadać na wszystkie opinie.
Thanks for every comment! I try to respond to all opinions.